1 opinia dla Listy do dzieci – twarda – Lewis
Tylko zalogowani klienci, którzy kupili ten produkt mogą napisać opinię.
44,99zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 44,99zł.
W niniejszej książce czytelnicy odnajdą nową cechę szczególną legendarnego uczonego i pisarza. W listach C.S. Lewis dzielił się ze swoimi młodymi wielbicielami uczuciami na temat szkoły (nie znosił matematyki), pisania, zwierząt. Udzielał mądrych, choć żartobliwych, porad swoim chrześniakom. Opowiadał też oczywiście o magicznym świecie, jaki stworzył w Opowieściach z Narnii – serii książek dla dzieci, która zalicza się do wielkiej klasyki wszechczasów.
To, co wyłania się z tej uroczej kolekcji Lewisa, to jego rozumienie dzieciństwa i szacunek, jakim darzył swoich młodych czytelników. Jak sam kiedyś powiedział: „Nie sądzę, by wiek miał tak duże znaczenie, jak ludzie myślą. Częściowo nadal czuję się na dwanaście lat, a częściowo czułem się na pięćdziesiąt, gdy jeszcze miałem dwanaście”.
„Listy do dzieci” zachwycą i oczarują wielbicieli Narnii i czytelników C.S. Lewisa w każdym wieku.
Tylko zalogowani klienci, którzy kupili ten produkt mogą napisać opinię.
Waga | 0,351 kg |
---|---|
Liczba stron: | 152 |
Format: | 12,5 x 19,5 cm |
Rok wydania: | 2021 |
Okładka: | twarda |
ISBN: | 9788366748026 |
autor: | |
wydawnictwo | |
Podtytuł |
45,00zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 45,00zł.
39,90zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 39,90zł.
4,00zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 4,00zł.
40,00zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 40,00zł.
8,00zł
Najniższa cena z ostatnich 30 dni: 8,00zł.
atypowy.com –
Wielkiego człowieka poznasz po tym jak traktuje najmniejszego.
Można powiedzieć, że to zwyczajny zbiór kilkudziesięciu niedługich listów, które C.S. Lewis napisał do dzieci. Można dyskutować nad ich doborem, gdyż nie wszystkie (bez posiadania kontekstu) są dla nas jasne. W końcu można zastanawiać się też nad sensem (a nawet etycznością) czytania czyjejś korespondencji. Gdy jednak się na to zdecydujemy, dość szybko się okaże, że zbiór ten niesie w sobie znacznie więcej treści, niż widać to na pierwszy rzut oka. Lewis powiedział kiedyś:
„Nie sądzę, by wiek miał tak duże znaczenie, jak ludzie myślą. Częściowo nadal czuję się na dwanaście lat, a częściowo czułem się na pięćdziesiąt, gdy jeszcze miałem dwanaście”.
Jak pisałem przy okazji recenzji książki „Bóg na ławie oskarżonych”, ponadprzeciętna mądrość C.S. Lewisa wyraża się również w tym, że w pozycjach kierowanych do szerszego grona odbiorców, potrafił zrezygnować z wysokiego stylu zarezerwowanego dla prac związanych z działalnością uniwersytecką. Listy, które pisał do dzieci doskonale to pokazują. Oto człowiek, który nie miał sobie równych na poziomie akademickich dyskusji, potrafi „zniżyć się” do poziomu 10-latka i włożyć serce w odpowiedź na jego list. Wiele to o nim mówi. Wierzę, że ta postawa Lewisa zakorzeniona była również w nauce Jezusa. Swego czasu Jego uczniom bardzo nie odpowiadało to, że dzieci zajmują niepotrzebnie czas ich nauczyciela. Czytamy jednak, że „Jezus przywołał ich i powiedział: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, przestańcie im przeszkadzać, takich jak one jest Królestwo Boże” (Ewangelia Łukasza 18:16).
C.S. Lewis wiedział, że do dzieci należy Boże Królestwo oraz, że sam Jezus poświęcał im swoją uwagę. Dlatego nie nużyło go odpowiadanie na wiele podobnych pytań, które dzieci chętnie posyłały mu w swoich listach. Lwia część korespondencji dotyczy naturalnie „Opowieści z Narni”. Ale znajdziemy wśród zebranych w tym zbiorze listów znacznie więcej interesujących kwestii. Dziecięce umysły, w których nie ukształtowały się jeszcze w pełni struktury odpowiadające za to „co wypada” i „czego nie wypada”, potrafią bez skrępowania zadać autorowi pytanie, które nawet jeśli zrodziłoby się w naszej głowie, to nie zdecydowalibyśmy się go umieścić w naszym liście. Dzieciom więcej uchodzi na sucho, a C.S. Lewis cierpliwie odpowiada na najdziwniejsze nawet zapytania.
W pierwszej części książki umieszczono informacje dotyczące dzieciństwa samego autora. Ten fragment biografii rzuca więcej światła na osobę tego uznanego pisarza. Miłośnicy C.S. Lewisa, którzy zapoznali się z jego autobiografią („Zaskoczony radością”) nie powinni niczym być zadziwieni w tej części. Możemy się stąd dowiedzieć na przykład dlaczego autor przez całe życie używał imienia Jack (zamiast nadanych mu imion – Clive Staples) oraz o jego pierwszych przygodach literackich.
Jeśli ktoś planowałby ominąć wstęp i od razu przejść do „właściwej” części książki, tj. listów – serdecznie Wam to odradzam. Osobiście skorzystałem niemniej z tych pierwszych stron, niż z lektury zebranej korespondencji. Wstęp daje nam lepsze zrozumienie podejścia autora do wymiany listów z dziećmi:
Wierzył, że odpisywanie na listy dzieci jest spełnianiem Bożego obowiązku, a jego odpowiedzi cechowały się troską i dbałością. Kiedyś opisał je następująco: „Dziecko jako czytelnik nie powinno być traktowane protekcjonalnie ani ubóstwiane: rozmawiamy z nim jak człowiek z człowiekiem… Nie wolno nam, oczywiście, wyrządzać im [dzieciom] żadnej krzywdy: możemy czasami, z pomocą Wszechmogącego, żywić nadzieję, że wyświadczamy im dobro. Tylko jednak takie dobro, które jest równoznaczne z szacunkiem… Pewnego razu w jakiejś hotelowej restauracji powiedziałem nieco za głośno: <>. <> – dobiegł mnie niespodziewanie głos sześciolatka z innego stołu. Solidarność była natychmiastowa. Żadne z nas nie widziało w tym nic śmiesznego. Obydwaj wiedzieliśmy, że suszone śliwki są zbyt okropne, by były śmieszne. Tak wygląda właściwy kontakt między dwoma niezależnymi osobowościami osoby dorosłej i dziecka”.
C.S. Lewis przez całe życie był wierny zwyczajowi by poświęcać godzinę dziennie na korespondencję. Czasem w odpowiedziach pomagał mu jego brat, ale wiele listów pisał osobiście. W dobie tak szybkiego przepływu wszelkich informacji, jest dla mnie bardzo kojący obraz – starszy już autor, który niespieszne odpowiada na list dziecka. W kominku wesoło igra płomień, z kubka z herbatą unosi się para, a C.S. Lewis z przymrużeniem oka pisze o tym jak wielkim złem potrafi być szkoła:
„Droga Francine,
Chodziłem do trzech szkół (wszystkie z internatem), z których dwie były okropne. Nigdy niczego tak nie cierpiałem, nawet okopów na froncie I wojny światowej. Ich historia jest jednak zdecydowanie zbyt okropna, by opowiadać o niej komukolwiek w Twoim wieku.”
C.S. Lewis pisał aż do końca. Ostatni list w zebranym zbiorze został napisany przez niego na maszynie na dzień przed śmiercią. Zmarł spokojnie w swoim domu, w piątek, 22 listopada 1963 roku. Nadal jednak – jak sztampowo by to nie zabrzmiało – żyje w swojej twórczości. To jeden z niewielu autorów, co do których jestem przekonany, że będę regularnie wracał. Miał niezwykły dar ubierania w proste słowa kwestii, które wydają się być ponad naszą percepcję. Również listy (choć jestem przekonany, że sam autor nie zebrałby ich w formę książki) wiele mogą nas nauczyć. Choćby w kwestii traktowania dzieci. Lewis nie wywyższa się nad nie. Odsłania przed nimi swoją duszę, używając prostych wyrażeń. Ale nader wszystko jest z nimi szczery i prawdziwy – nie szczędzi im nawet krytyki, nie robiąc tego oczywiście w sposób obcesowy:
„Droga Joan
Twoje wypracowanie na temat Wielkanocy jest całkiem obiecujące. Zdania są jasne, zwarte i nierozwlekłe. Będziesz dobra w pisaniu prozy. Jeśli chodzi o Twoje stwierdzenia, to pod koniec trochę przesadzasz. Wszystko, czego potrzebuję, jest w mojej duszy? Niby jak? Jeśli to prawda, to musi w niej być ogromna ilość cnót i mądrości, których ani ja, ani nikt inny tam nie może znaleźć. Bardzo niewiele jest obecnie w mojej duszy tego, co potrzebuję; nawet rzeczy duszy pokrewnych, takich jak pokora czy prawdomówność. Z całą pewnością nie ma w niej wielu innych rzeczy, których w tej chwili potrzebuję: np. znaczka do tego listu. Nigdy nie przesadzaj. Nigdy nie mów więcej, niż naprawdę chciałabyś powiedzieć.
(…) Dopiero po około dziesięciu latach pisania ścisłym, rymowanym wierszem, nadejdzie czas, byś odważyła się na formę bardziej swobodną. Teraz natomiast zachęca cię to jedynie do pisania nieco gorszej prozy od tej zwykłej i do zapisywania jej na maszynie, jakby była wierszowana. Wybacz mi, że jestem wredny!”
Nie wszystkie z wybranych listów wniosą coś do naszego życia. Część z nich zawiera jedynie życzenia i pozdrowienia. Część z nich to podziękowania za miłe słowa. Jeszcze inne nie są do końca zrozumiałe, ponieważ wczytując się jedynie w odpowiedź Lewisa, ciężko wyzbyć się wrażenia, że podsłuchujemy rozmowę, w której słyszymy tylko jedną osobę, i na tej podstawie domyślać się musimy co mówione jest po drugiej stronie słuchawki. Niemniej jednak listy te będą gratką dla miłośników tego autora. To z listów do dzieci dowiemy się np. że Lewis ubolewał nieco nad tym, iż książka, którą szczególnie cenił „Dopóki mamy twarze” (określał ją mianem ulubionej spośród tych, które napisał) nie spotkała się z najlepszym przyjęciem czytelników.
Serdecznie polecam „Listy do dzieci” tym, którym twórczość C.S. Lewisa nie jest obojętna. Zbiór ten jest pełen ciepła, troski i prostolinijnej szczerości. Uwaga – istnieje ryzyko, że po przeczytaniu tych listów, zapragniecie wrócić do lektury „Opowieści z Narni”.